Wydaje się, że niezależne sądownictwo w Polsce zostało częściowo osłabione, po tym jak prezydent Duda zawetował w zeszłym tygodniu tylko dwie z trzech kontrowersyjnych ustaw zmieniających system sądownictwa. Politycy Prawa i Sprawiedliwości, powiedzieli, że mimo to zamierzają doprowadzić do zwiększenia kontroli rządu nad systemem sądownictwa w kraju.
Jeśli do tego dojdzie, Unia Europejska będzie musiała zareagować, i to nie tylko grożąc, że wystosuje kolejne ostrzeżenia. UE nie przekonała PiS, aby zaprzestało podważać niezależność systemu sądownictwa. Komisja wydała nowe zalecenie w związku z dochodzeniem w sprawie reform, ale polski rząd dotychczas ignorował wszystkie jej zalecenia. Komisja oświadczyła, że jeśli niektóre przepisy zawetowanych ustaw zostaną wprowadzone w życie, natychmiast spowoduje to uruchomienie art. 7 ust. 1 traktatu o UE. Ale nawet jeśli Komisja aktywuje art. 7, to jedyne, do czego będzie mogła zmusić Radę UE to kolejne ostrzeżenia. To dlatego, że przed nałożeniem sankcji, należy przejść jeszcze kilka etapów (które mogą zostać zablokowane przez węgierskie weto). Komisja rozpoczęła również postępowanie sądowe w sprawie niezawisłości sądownictwa. Podobna sprawa przeciwko węgierskiemu rządowi w 2012 r. pokazuje, że nawet jeśli Komisja wygra, to najprawdopodobniej nie doprowadzi to do rezygnacji rządu z wprowadzenia reform. Wydaje się, że PiS nie zamierza przestrzegać orzeczeń sądowych UE.
Pomimo że to potężna i łatwo dostępna alternatywa, Komisja wydaje się odrzucać możliwość obcięcia funduszy unijnych w celu wywołania zmiany w PiS. Niektóre z rządów i część komisarzy UE sugerowali, że w przypadku, gdy państwo członkowskie narusza zasadę praworządności, powinno się je odciąć od finansowania ze środków UE (w szczególności od "funduszy spójności"). Unijny przepływ środków pieniężnych do rządów krajowych odbywa się na wiele różnych sposobów. Fundusze spójności stanowią największą część unijnych środków, mających na celu pomoc rządom w inwestycjach w infrastrukturę i zatrudnienie. Polska w latach 2014-2020 ma otrzymać 86 mld euro - blisko 19% środków (545 mld) dostępnych dla wszystkich 28 krajów UE.
Niektórzy zasugerowali, że odcięcie Polski od unijnych środków jest niepożądane, ponieważ mogłoby spowodować podziały między rządami UE. Inni twierdzą, że obcięcie unijnych funduszy rządom nie przestrzegającym zasad praworządności, wymagałoby zmiany prawa UE, a nawet unijnych traktatów i stworzenia nowego mechanizmu.
Prawdą jest, że przepisy unijne, które regulują fundusze spójności, wymagają od rządów przestrzegania zasad państwa prawa, co jest warunkiem uzyskania pieniędzy. Te przepisy (zwane dalej "rozporządzeniem w sprawie wspólnych przepisów") wymagają, aby rządy dysponowały systemami gwarantującymi, że środki z funduszy spójności są wydawane zgodnie z prawem UE i prawem krajowym. Rządy są zobowiązane do utworzenia szeregu organów, które mają kontrolować czy unijne środki są wydawane zgodnie z prawem UE i prawem krajowym. Do tego mają służyć sądy, które ostatecznie sprawdzają, czy podczas procedury przestrzegano prawa UE i prawa krajowego.
Komisja Europejska stwierdziła, że już w lipcu 2016 r. w Polsce doszło do systemowego zagrożenia praworządności. W tamtych czasach polski rząd prawdopodobnie poważnie naruszył swoje zobowiązania wynikające z rozporządzenia o przepisach wspólnoty. W zeszłym tygodniu Komisja wszczęła postępowanie sądowe w związku z ustawą, której nie zawetował prezydent Duda, ponieważ KE twierdzi, że narusza ona zobowiązanie kraju do przestrzegania prawa UE w zakresie utrzymania niezależności sądownictwa.
To oczywiste, że Komisja uważa, że Polska nie ma już niezależnych sądów, które mogłyby zagwarantować, że władze krajowe prawidłowo zarządzają funduszami UE. Oznacza to, że polski rząd może poważnie naruszyć rozporządzenie w sprawie wspólnych przepisów. To rozporządzenie przewiduje, że jeśli rząd poważnie naruszy obowiązki, które z niego wynikają, wówczas Komisja ma prawo do obcięcia środków finansowych, dopóki ten problem nie zostanie rozwiązany. Taka sytuacja nie jest bezprecedensowa - w 2013 r. Komisja "zawiesiła" fundusze spójności wobec rządu Węgier, z powodu problemów związanych z systemami zarządzania i kontrolą wydawania unijnych pieniędzy.
Chociaż Komisja koncentruje się na działaniach, na które PiS wydaje się nie reagować, presja ekonomiczna zdecydowanie dotknęłaby Polskę. PiS uważa, że może pozwolić sobie na drwienie z gróźb i ostrzeżeń Brukseli, ponieważ nadal dostaje publiczne wsparcie. Jednak ciągła popularność PiS wynika częściowo z tego, co niektórzy nazwali rządowym przekupstwem w formie zwiększonych środków na niektóre świadczenia, co było możliwe dzięki jednorazowym dochodom. To nie tak, że UE bezpośrednio finansuje te świadczenia, ale być może polski rząd dwukrotnie zastanawiałby się nad tymi wydatkami, które są nieracjonalne pod względem finansowym, gdyby Komisja odebrała mu miliardy euro. Ta decyzja byłaby uzasadniona, ponieważ polski rząd nie może już zagwarantować, że środki zostaną wydane w legalny sposób. Jeśli rząd wie, że UE może i będzie wycofywać swoje środki finansowe, w przyszłości być może nie będzie mu tak łatwo zignorować zaleceń Komisji.