Gdybyś mógł na chwilę spowolnić czas, naprawdę spowolnić czas, zobaczyłbyś, że reklamy znajdujące się na wielu odwiedzanych przez ciebie stronach wcale tam na ciebie nie czekają. Reklamodawcy potrzebują trochę czasu, choć niedużo, żeby zamieścić dla ciebie reklamę na odwiedzanej stronie. Specjalnie dla ciebie. Dla nikogo innego. Kiedy wchodzisz na stronę, jesteś natychmiast identyfikowany i sprawdzany, a potencjalni reklamodawcy decydują, czy warto o ciebie zawalczyć. Po krótkiej aukcji zwycięski reklamodawca próbuje zwrócić twoją uwagę. Voila. Otrzymujesz reklamę o najlepszych różowych butach do biegania po rożnych powierzchniach dla osób o neutralnym chodzie. Niesamowite. Jesteś szczęśliwy. Oprócz możliwości przeczytania artykułu, dla którego odwiedziłeś daną stronę, otrzymujesz potencjalnie przydatne informacje handlowe. Wszyscy są zadowoleni. Nie przejmujesz się reklamami, które cię nie interesują. Reklamodawca nie wyrzuca pieniędzy w błoto. Cały system jest bardzo skuteczny i wydajny.
Niestety, to nie pełen obraz tego mechanizmu. A cała reszta jest nieco mniej różowa. To, co właśnie opisałam jako zmagania o możliwość przyciągnięcia uwagi potencjalnych reklamodawców, jest określane w świecie reklamy jako "Real-Time Bidding", w skrócie RTB. W czasie tych milisekund, w czasie których odbywa się aukcja RTB, informacje na twój temat są przekazywane do setek lub tysięcy firm. Może to obejmować informacje na temat twojej dokładnej lokalizacji, tego, co czytasz, słuchasz lub oglądasz online, informacje o twoim zdrowiu lub orientacji seksualnej, a także unikalne kody, dzięki którym firmy mogą nadal śledzić cię w sieci. Oznacza to, że dzięki RTB intymne i bardzo szczegółowe informacje na twój temat mogą znaleźć się w rękach firm, o których nigdy nawet nie słyszałeś. I to bez twojej zgody.
Nikt tak naprawdę nie wie, kto, kiedy i jak korzysta z tych danych osobowych. Prawdopodobnie organizacje, które ustanawiają standardy dla RTB, nie chcą sprzedać twoich prywatnych danych. Ale, jak podkreśla partner naszej kampanii Bits of Freedom, takie firmy umożliwiają takie działania i nic z nimi nie robią. Przypomnijmy, że Facebook pozwolił na wyciek danych osobowych, czego wynikiem była afera Cambridge Analytica i wybór nowego, niespełniającego demokratycznych standardów decydenta. Coś bardzo podobnego może się wydarzyć podczas RTB. Nawiasem mówiąc, ta praktyka zagraża nie tylko samej demokracji. Ty też jesteś zagrożony. Brakuje środków, które pozwoliłyby na utrzymanie skutecznej kontroli nad osobistymi, a czasem bardzo intymnymi danymi. Danymi, które można z tobą powiązać.
Niektórzy z was mogą teraz wzruszyć ramionami i stwierdzić że to bez znaczenia. Dlaczego chciałbyś ukryć to, co czytasz lub gdzie się znajdujesz, skoro jesteś uczciwym i przestrzegającym prawa obywatelem? Możecie mieć całe mnóstwo bardzo uzasadnionych powodów. Ja sama jestem w bardzo dobrych relacjach z moim szefem i kolegami z pracy, ale nie chcę, żeby znali pewne intymne szczegóły z mojego życia. Informacje te można łatwo uzyskać na podstawie tego, co czytam w Internecie. A jestem stosunkowo nieciekawą rzeczniczką żyjącą w bardzo liberalnym kraju. Osoby żyjące w mniej sprzyjających okolicznościach mogą mieć o wiele bardziej naglące powody, by chcieć zachować pewne (całkowicie legalne) aspekty swojego życia dla siebie. Mogą one być związane z szansą na odpowiednie ubezpieczenie zdrowotne, na znalezienie pracy lub uzyskanie dobrej oferty kredytu bankowego.
W tym momencie możesz zapytać, dlaczego, skoro w Liberties jesteśmy takimi zatwardziałymi obrońcami danych osobowych, nadal wykorzystujemy reklamy behawioralne w naszych postach na Facebooku? (Skąd swoją drogą najprawdopodobniej do nas trafiłeś.) Po pierwsze, nie używamy RTB. Po drugie, nie krytykujemy nikogo, kto używa RTB do sprzedaży swoich produktów. Krytykujemy tych, którzy wyznaczają standardy dla tej branży i chcemy, aby przestrzegali przepisów, czego, z tego co wiemy, obecnie nie robią.
Ci z was, którzy mają bardzo silny kompas moralny, mogą powiedzieć, że chociaż nie krytykujemy firm i organizacji, które używają RTB do sprzedaży swoich produktów lub pomysłów, naturalnym wnioskiem wysuniętym na podstawie naszych argumentów jest to, że ponieważ takie firmy uczestniczą w tym procesie, to podtrzymują te niemoralne praktyki. Tak więc jedynym moralnym wyjściem w przypadku firmy lub organizacji, takiej jak Liberties, jest całkowite powstrzymanie się od takich działań. Brak RTB, brak spersonalizowanych reklam na Facebooku itp.
Należy jednak pamiętać, że nie jest to szczególnie dobry argument moralny. Prawdziwy świat jest bardziej skomplikowany. Czasami rzeczy, które są złe na pierwszy rzut oka, okazują się właściwe, jeśli weźmie się pod uwagę wszystkie okoliczności. Jeśli na przykład masz firmę, która sprzedaje ekologiczne, przyjazne środowisku produkty, na miłość boską, nie strzelaj sobie w stopę i nie stwarzaj niekorzystnej dla siebie sytuacji konkurencyjnej, nie używając reklamy behawioralnej. Używaj jej. Ale kiedy to robisz, walcz o świat, w którym firmy nie będą musiały wykorzystywać takich reklam, aby zachować konkurencyjność, a nasze dane osobowe będą bezpieczne.
To właśnie robimy.