Według badania przeprowadzonego w październiku przez ośrodek badania opinii publicznej Vilmorus, znakomita większość (95 procent) mieszkańców Litwy, którzy uważają, że ich prawa zostały naruszone, nie zgłasza tego do żadnej instytucji. Badanie zostało zlecone przez Instytut Monitorowania Praw Człowieka (HRMI).
Jak powiedział dyrektor HRMI Dovilė Šakalienė podczas konferencji prasowej 10 grudnia, z tych 95 procent, zdecydowana większość - 66 procent - nie podejmuje żadnych działań, ponieważ nie wierzy w to, że przyniosłoby to jakikolwiek efekt. Natomiast niemal jedna piąta nie reaguje, ponieważ po prostu nie wie, gdzie ma się zwrócić.
“Nie powinniśmy się samobiczować, myśląc, że nasze państwo nie działa i nie można mu już ufać - sami angażujemy się antagonistyczne działania (wschodnia propaganda gardząca europejskimi wartościami) i cierpimy w rezultacie. Musimy to dostrzec, zrozumieć, przyznać się i iść dalej, koncentrując się bardziej na ludziach, którzy nie wiedzą, co robić lub gdzie iść. Powszechna wiedza na temat instytucji publicznych odpowiedzialnych za ochronę praw człowieka, które mają za zadanie bronić ludzi i zapewniać pomoc, jest - szczerze mówiąc - jest bardzo niewielka” - powiedział Šakalienė.
Badanie także ujawniło, że zdaniem mieszkańców Litwy spośród praw i wolności obywatelskich najbardziej narażonym na łamanie jest prawo do rzetelnego procesu (średnia ocena w 10-punktowej skali wyniosła 6,47, gdzie 1 oznaczało najmniej narażone prawo, a 10 - najbardziej).
Według HRMI, w porównaniu z 2012 roku, zaobserwować można wzrost zrozumienia zagrożeń wobec wszystkich praw objętych badaniem. W szczególności, wzrosła liczba mieszkańców, którzy uważają, że najbardziej narażonym na naruszenia jest prawo do poszanowania życia prywatnego (6,11 w 2014 roku w porównaniu do 5,25 w roku 2012).