Pod kątem prawa do prywatności, korzystanie z call center połączonych z centralną bazą danych wydaje się równie niepokojące jak rozważane aplikacje śledzące. Podstawa prawna tej centralnej bazy danych zawartej w dekrecie królewskim jest zbyt niejasna i nie wiadomo, czy dane mogą być przechowywane i przez jak długo. LDH, Liga voor Mensenrechten i FIDH sprzeciwiły się decyzji władz, które mają swobodę kontrolowania każdej tworzonej bazy danych. Organizacje pozarządowe wzywają do dogłębnych dyskusji parlamentarnych przed podjęciem jakichkolwiek działań.
Na szczeblu federalnym opracowywana jest wielkoskalowa aplikacja do śledzenia kontaktów służąca do identyfikacji osób potencjalnie zarażonych Covid-19. Ta aplikacja powinna umożliwić nam wejście w pierwszą fazę stopniowego łagodzenia blokady, która nastąpiła 11 maja. Do niedawna nie mieliśmy pojęcia, w jaki sposób władze planowały łagodzić wprowadzone ograniczenia. W ubiegłym tygodniu organ ochrony danych (DPA) wydał opinię na temat projektu zawartego w dekrecie królewskim, którego celem było stworzenie bazy danych w celu skutecznego śledzenia kontaktów. Opinia DPA jest dla nas bardzo ważna.
Według prezes LDH, Olivii Venet, „baza danych i pomysł call center są tak samo niepokojące jak aplikacje do śledzenia kontaktów mające pomagać w walce z koronawirusem. Stanowią one znaczne ograniczenie naszych podstawowych praw. Celem aplikacji, której konieczność jest wątpliwa i która została już zakwestionowana, jest powiadamianie ludzi o kontakcie z zainfekowaną osobą. Jeśli chodzi o tzw. call center, wydaje się, że ich celem jest kontrola i karanie ludzi. Nie wiemy, jakie dane będą przetwarzane ani w jakim celu. Dlatego ten dekret królewski tworzy bazę, która pozwala, w obecnej sytuacji, przetwarzać zbyt wiele danych do zbyt małej liczby celów”.
W swojej opinii organ ochrony danych podkreśla, że rząd nie zdefiniował właściwie, jakie dane będą gromadzone i przetwarzane. DPA nie ma pewności, czy dane te mogłyby zostać wykorzystane, na przykład, do kontroli lekarzy, zatrudniania osób zaszczepionych na potrzeby niektórych zawodów lub odmowy zwrotu kosztów opieki medycznej osobom, które nie zastosowały się do zaleceń.
Ludzie nie będą mogli wybrać, czy ich dane zostaną uwzględnione w bazie danych. Każdy, kto uzyskał pozytywny wynik testu lub u kogo podejrzewa się zakażenie koronawirusem, zostanie włączony do bazy danych. Jednak nie ma jasnych wytycznych dotyczących sposobu usuwania ich danych. Projekt zawarty w dekrecie królewskim przewiduje, że dane zostaną usunięte pięć dni po ogłoszeniu przez Ministerstwo Zdrowia zakończenia kryzysu związanego z Covid-19. Na dzień dzisiejszy nie wiemy jednak, kiedy i czy w ogóle to nastąpi.
Aplikacja do śledzenia kontaktów jest problematyczna również w kontekście poszanowania praw człowieka (jak już wyjaśniliśmy w naszym liście otwartym do rządu), chociaż, w przeciwieństwie do bazy danych, jej instalacja nie jest obowiązkowa. „Czy chodzi o ochronę, czy głównie o kontrolę? Czy zainteresowane osoby otrzymają informacje i porady na ten temat? Czy naprawdę zmierzamy w kierunku systemu, w którym każdy musi przestrzegać pewnych zasad i być kontrolowany?” – pyta Olivia Venet.
LDH, Liga voor Mensenrechten i FIDH wzywają do pilnej debaty, zarówno na szczeblu parlamentarnym, jak i społecznym. Czasy kryzysu z pewnością wymagają szybkiej reakcji. Nie może być ona jednak bezrefleksyjna. Rząd musi działać spokojnie i ostrożnie, ponieważ wpływ takiej bazy danych na przyszłość naszego społeczeństwa może być ogromny.
Sygnatariusze:
Ligue des droits humains
Liga voor Mensenrechten
Fédération internationale pour les droits humains