Podobnie jak ogólne rozporządzenie o ochronie danych (RODO), nowa regulacja będzie miała efekt również na kraje spoza UE. Unia musi wyciągnąć wnioski z przełomowego rozporządzenia wprowadzonego w 2018 r., które nie przyniosło zamierzonych efektów z uwagi na niewystarczające egzekwowanie przepisów.
„Rozporządzenie ustanowi jasne zasady dotyczące usług online i zdecydowanie poprawi obecną sytuację, ale mało prawdopodobne, aby w przypadku niewystarczającego egzekwowania nowych przepisów, był to punkt zwrotny. Nadanie władzom uprawnień do nakładania wysokich kar na gigantów technologicznych nie oznacza, że będą to robić i egzekwować przepisy. Irlandzki organ ochrony danych jest tego przykładem, ponieważ zrobił bardzo niewiele, aby wyegzekwować przepisy RODO. Musimy dać użytkownikom narzędzia do kwestionowania decyzji podjętych przez gigantów technologicznych, a władze muszą interweniować, gdy dochodzi do nadużyć. Potrzebujemy również solidniejszych mechanizmów przejrzystości, aby zrozumieć, jak działają platformy internetowe, jak kierują reklamy do określonego odbiorcy i usuwają treści. Pomogłoby to w egzekwowaniu przepisów DSA” – powiedziała Eva Simon, ekspertka ds. rzecznictwa.
Nowy kodeks usług cyfrowych zobowiązuje platformy internetowe do usuwania z internetu treści uważanych za nielegalne. Rodzi to różnego rodzaju pytania dotyczące roli, jaką platformy internetowe odgrywają w naszej demokracji.
„Nigdy nie powinniśmy pozwolić technologicznym gigantom na pełnienie roli internetowej policji. Daliśmy im już zbyt dużą władzę w naszej demokracji i nie powinniśmy pozwolić im decydować o tym, co możemy zobaczyć w internecie. Przy wyborze między działalnością biznesową a ochroną wolności słowa, w interesie gigantów technologicznych będzie usuwanie treści, jeśli zaistnieje jakiekolwiek ryzyko, że firma może zostać pociągnięta do odpowiedzialności prawnej” – powiedziała Eva Simon na temat wolności słowa i dostępu do informacji.