Dwa lata temu ocena polityki państw w zakresie zbierania danych i inwigilacji komunikacji elektronicznej została zlecona specjalnemu sprawozdawcy, który odpowiada między innymi za coroczne składanie Radzie Praw Człowieka raportów na temat najważniejszych wyzwań czekających go w pracy.
Specjalny sprawozdawca ONZ ds. prywatności Joseph Cannataci podkreślił w swoim raporcie, że wiarygodni przywódcy nigdy nie powinni być zmuszeni do straszenia swoich obywateli.
Populistyczne zagrożenie
W swoim sprawozdaniu Cannataci krytykuje krajowe i międzynarodowe praktyki inwigilacji stosowane przez rządy i wprowadza kilka zaleceń. Ekspert podkreśla znaczenie przejrzystości i skutecznej kontroli nawet wtedy, gdy dane obywateli są monitorowane w celach zgodnych z prawem.
Specjalny sprawozdawca ostrzegł również, że jednym z największych zagrożeń dla prywatności jest populizm, ponieważ podejmuje się środki mocno ograniczające prywatność pod pretekstem zwiększenia bezpieczeństwa - podczas gdy takie środki są w rzeczywistości niezgodne z konstytucją (tzn. niekonieczne i nieproporcjonalne) lub nie są w stanie faktycznie podnieść bezpieczeństwa. Takie praktyki to zjawisko ogólnoświatowe.
Co więcej, Cannataci podkreślił, że zamiast zbierania danych o wszystkich (które zresztą są celami ataków hakerów i innych nadużyć), prawdziwym rozwiązaniem powinien być nadzór ukierunkowany.
To jednak wiąże się ze zwiększeniem pracy i budzi niepokój wśród osób sprawujących nadzór, ponieważ oznacza dbanie o poszanowanie praw, które chronią obywateli.
W nawiązaniu do kryzysu związanego z uchodźcami Cannataci zauważył również, że nie powinno się opierać swoich podejrzeń na podstawie tego czy ktoś posiada paszport czy też. Zamiast tego, powinno ono opierać się na dowodach ujawnionych w toku operacji wywiadowczych przeprowadzonych przez służby posiadające odpowiednie pozwolenia.
Wskazał także, że większość sprawców ataków terrorystycznych jest już znana władzom.
Na skraju przepaści
Raport w sposób alarmujący opisuje obecną sytuację na Węgrzech. Wystarczy spojrzeć na wydarzenia z ubiegłego roku, kiedy to, pod pretekstem ewentualnego zagrożenia terrorystycznego, węgierski rząd wprowadził kolejny pakiet środków, które ograniczają prawa dostawców zapewniających zaszyfrowaną komunikację.
Tymczasem węgierski minister sprawiedliwości wciąż może zezwolić na nadzór w celu zapewnienia bezpieczeństwa narodowego, a środki wykonawcze dyrektywy w sprawie zatrzymywania danych - która została unieważniona na szczeblu UE - nadal obowiązują.
Biorąc pod uwagę wszystkie fakty, smutna konkluzja jest taka, że demagogiczni politycy na całym świecie chętnie gromadzą nasze dane.