Zasada domniemania niewinności istnieje po to, żeby nikt nie znalazł się niesprawiedliwie w niekorzystnym położeniu, na podstawie jednego, kontrowersyjnego zarzutu. Najwyraźniej zasada ta została całkowicie zignorowana w przypadku toczącej się niedawno sprawy dotyczącej deportacji irańskiej studentki z Węgier za rzekome naruszenie przepisów kwarantanny.
Węgry od początku kryzysu robiły z Irańczyków kozła ofiarnego
Jak informowaliśmy wcześniej, na początku pandemii koronawirusa węgierski rząd twierdził, że pierwszymi osobami zakażonymi na Węgrzech byli obywatele Iranu. Na rządowych konferencjach prasowych Irańczycy zostali oskarżeni o nieprzestrzeganie zasad izolacji obowiązujących w szpitalu. W odpowiedzi na te zarzuty, oskarżeni powiedzieli prasie, że personel szpitalny nie poinformował ich o specjalnych środkach bezpieczeństwa. Poza złymi warunkami panującymi w szpitalu, Irańczycy byli również zmartwieni tym, że zostali zamknięci na sali z innym studentem, w przypadku którego lekarze już potwierdzili pozytywny wynik na koronawirusa.
Studentka, która zgodnie z decyzją władz imigracyjnych z 25 kwietnia ma zostać wydalona, oraz jej siostra zostały objęte postępowaniem karnym, które później zostało jednak umorzone. Węgierski Związek Swobód Obywatelskich (HCLU), który reprezentował studentkę medycyny, odwołał się do sądu w związku z decyzją o nakazie deportacji. Ponieważ jednak w wyroku z 25 maja sąd stołeczny oddalił skargę, decyzja jest ostateczna i wyrok może być egzekwowany.
Policja zaproponowała wydalenie, a sąd orzekł, że urzędnicy imigracyjni, nawet jeśli zechcą, nie mogą odrzucić wniosku
Wydalenie irańskiej studentki zostało zaproponowane przez policję, która twierdziła że pobyt Iranki na Węgrzech stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego. Sąd nie przyjrzał się jednak bliżej zasadności tego oskarżenia. Nie przesłuchano świadków, nie zebrano żadnych dowodów i nigdy nie sprawdzono, czy obie siostry rzeczywiście dopuściły się naruszenia opuszczając wskazane miejsce izolacji.
Zgodnie z wyrokom sądu organ imigracyjny był związany propozycją policji, a sąd nie był w stanie ocenić zasadności tego wniosku. Odwołanie się do zasady domniemania niewinności w sprawie wniesionej przez HCLU również zostało uznane przez sąd za bezzasadne: powołując się na wcześniejszą decyzję najwyższego organu władzy sądowniczej, Kurii, sąd argumentował, że toczące się postępowanie karne można także ocenić pod kątem działań policji imigracyjnej.
Mimo że w ramach postępowania sąd nie znalazł sposobu na wyjaśnienie podstawy prawnej oskarżenia, sędzia nie wziął pod uwagę faktu, że tylko obywatele Iranu zostali objęci postępowaniem, chociaż w miejscu objętym izolacją przebywały również inne osoby pochodzące z różnych krajów. W takiej sytuacji to władze, a nie osoby, którym postawiono zarzuty, muszą udowodnić, że nie doszło do dyskryminacji.
Sprawa zwraca uwagę na brak skutecznych środków odwoławczych na Węgrzech
Sprawa pokazuje, że na Węgrzech brakuje skutecznej drogi odwoławczej, jeśli policja skieruje do urzędu imigracyjnego wniosek o wydalenie z kraju. Wniosku nie może podważyć ani organ imigracyjny, ani sąd. Chociaż jest to niezgodne z konstytucją, sąd uznał, że przepisy nie budzą zastrzeżeń konstytucyjnych i pomimo skargi wniesionej przez HCLU sąd nie zawiesił postępowania i nie zwrócił się do Trybunału Konstytucyjnego. Te same argumenty prawne posłużyły za podstawę innego orzeczenia sądu w sprawie dwóch innych irańskich studentów, niereprezentowanych przez HCLU, chociaż każdy wyrok wydawał inny sędzia.
„Będziemy korzystać ze wszystkich możliwych środków prawnych, jednak kolejne procedury nie będą w stanie zapobiec deportacji, tj. wykonaniu przez władze decyzji o wydaleniu. W rzeczywistości deportacja nie była konieczna, ponieważ biorąc pod uwagę zaistniałą sytuację, nasza klientka był gotowa dobrowolnie opuścić kraj” – powiedziała prawniczka HCLU Kata Nehéz-Pozony, dodając, że żaden z organów nie wziął pod uwagę zachowania i stylu życia studentki na Węgrzech ani tego, co kobieta miała do powiedzenia w tej sprawie.