Sąd zasądził na rzecz Ariela T. kwotę 2,5 tys. zł odszkodowania.
W 2012 r., podczas krakowskiego Marszu Równości, Ariel T. szedł w pierwszym rzędzie, co zauważyli jego współpracownicy i przełożeni. Tego samego dnia od szefa Ariel T. otrzymał SMS o treści: ”Jutro masz wolne. Od dziś już nie pracujesz w naszej firmie. Sorry!”. Później przełożeni kierowali wobec niego obraźliwe komentarze odnoszące się do orientacji seksualnej i udziału w Marszu. Po sześciu miesiącach rozwiązano z Arielem T. umowę.
Sąd zauważył, że współpracę z Arielem T. zakończono tylko dlatego, że pracodawca, wiedząc o udziale w Marszu Równości, uznał go za osobę należącą do mniejszości seksualnej i tym samym dopuścił się dyskryminacji z powodu orientacji seksualnej. Zasądzając odszkodowanie sąd podkreślił, że poniesienie przez Ariela T. szkody majątkowej nie budzi wątpliwości. Jednak sąd odmówił przyznania zadośćuczynienia za szkodę niematerialną, ponieważ z uwagi na odmowę poddania się przez Ariela T. przesłuchaniu, w ocenie sądu niemożliwe było ustalenie rozmiaru krzywdy, jaką poniósł Ariel T.
„Niezwykle istotne jest, że sąd przyjął, że w tej sprawie doszło do dyskryminacji bezpośredniej przez asocjację, czyli sytuacji, w której dana osoba jest gorzej traktowana, ponieważ została uznana za przynależną do danej grupy, nie będąc w rzeczywistości jej członkiem” – mówi dr Dorota Pudzianowska, koordynatorka programu Artykuł 32. „Ponadto, jest to jedno z pierwszych orzeczeń zapadłych na gruncie tzw. ustawy równościowej, implementującej europejskie dyrektywy dotyczące równego traktowania” - dodaje dr Pudzianowska.
Helsińska Fundacja Praw Człowieka, jako organizacja społeczna, uczestniczyła w postępowaniu.
Wyrok jest nieprawomocny.