Steenrock Festival to coroczny festiwal muzyczny organizowany przez belgijskim ośrodkiem detencyjnym dla cudzoziemców w Caricole. Festiwal jest silnie zaangażowany w zamknięcie ośrodkai zaprzestanie deportacji. Organizatorzy festiwalu żądają także rewizji polityki migracyjnej i azylowej w celu przybliżenia jej do zapewnienia swobody przemieszczania dla wszystkich i zwalczania brutalności policji.
Z okazji festiwalu, ośrodek odwiedziły delegacje parlamentu belgijskiego i europejskiego w towarzystwie m.in. belgijskiej Ligi Praw Człowieka (LDH). Większość deputowanych nigdy nie była w takim ośrodku, więc prezes LDH, Alexis Deswaef, był swego rodzaju przewodnikiem.
“Niedopuszczalni”
Wizyta w Caricole, ośrodku otworzonym wiosną 2012 r. w miejsce centrum INAD na brukselskim lotnisku i ośrodka dla uchodźców 127bis, trwała około półtorej godziny i rozpoczęła się odprawą przez dyrektora placówki i jej szefa ochrony.
Ośrodek może pomieścić 90 osób, choć rzadko przebywa w nim jednocześnie więcej niż 60 osób. Jest przeznaczony dla osób, które nie mają prawa wjazdu na terytorium Belgii, zwykle z powodu niewłaściwych dokumentów lub braku dowodu posiadania wystarczających środków do życia. Osoby te są zazwyczaj przetrzymywane około trzech dni przed odesłaniem do państwa pochodzenia.
W ośrodku umieszczane są także osoby, które na lotnisku lub w Caricole złożyły wniosek o nadanie statusu uchodźcy. Ich detencja trwa dłużej, zwykle od dwóch do trzech miesięcy, w czasie których oczekują na wynik postępowania w ich sprawie. Jeśli wniosek zostanie rozpatrzony pozytywnie, otrzymują oni wsparcie Fedasil. Jeśli negatywnie - zostają wydaleni.
Inną kategorię stanowią osoby zakwalifikowane jako “nielegalne”. Przebywają one w areszcie w oczekiwaniu na wydalenie. Ich przetrzymywanie może trwać miesiącami - jedna ciężarna kobieta była więziona niemal sześć miesięcy. Ostatnią kategorią osób umieszczanych w ośrodku w Caricole są ci, zatrzymani przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych (zwykle ludzie przeniesieni z więzień).
Spokojna atmosfera
Delegacja została poinformowana, że zróżnicowana populacja ośrodka nie stanowi problemu, a atmosfera podczas wizyty była raczej spokojna.
Obecnie w ośrodku przebywają głównie Albańczycy, Irakijczycy i Syryjczycy.
Na pytanie, czy w ośrodku przetrzymywani są też małoletni, dyrektor odpowiedział, że tak może się zdarzyć, lecz ich detencja trwa tylko kilka godzin do czasu zweryfikowania ich wieku.
Na pytanie o dostęp zatrzymanych do informacji o ich prawach (w zakresie reprezentacji prawnej, zarzutów i postępowań wobec nich itd.), delegacja została poinformowana, że każdy zatrzymany dostaje po przyjeździe broszurę informacyjną (dostępną w 30 językach). Informacje dotyczące wizyt organizacji pozarządowych i Komisji Skarg są umieszczane na tablicy ogłoszeń. LDH miała jednak zbyt mało czasu, by osobiście się o tym przekonać.
Zielone pola za wysokimi ogrodzeniami
Trasa delegacji przebiegała białymi korytarzami. Wszystko było białe, a przez okrągłe okna widać było zielone pola. Wszędzie też było czysto. Można było wręcz pomylić to miejsce ze szpitalem.
Mimo, że większość zatrzymanych nie zna języka holenderskiego, wszystkie napisy w ośrodku są tylko w tym języku. Internet jest dostępny jedynie kilka godzin dziennie. W ośrodku także brakuje wystarczającej liczby pracowników.
W ośrodku jest także dziedziniec zewnętrzny (o powierzchni około trzech metrów kwadratowych) i boisko sportowe (otoczone wysokim ogrodzeniem), jednak podczas wizyty nikt z nich nie korzystał. To samo dotyczyło biblioteki, natomiast w pokoju telewizyjnym było jedynie kilku przetrzymywanych.
Delegacja zwiedziła także niezwykle czyste pokoje zatrzymanych (do czterech osób w każdym pokoju), a także izolatki, które - jak poinformowano - służą wyłącznie dla chorych (gdy na przykład istnieje podejrzenie zarażenia wirusem Ebola). Zwiedzający przez wizjer mogli nawet zajrzeć do środka. Izolatki w Caricole są małe, z małymi oknami i czarnymi ścianami, bez krzeseł ani żadnych innych przedmiotów. Czasem wykorzystywane są jako pomieszczenia dla palących. Od 2014 roku użyto ich 15 razy, często w następstwie poważnych incydentów, a czasami tylko na bardzo krótki okres czasu tj. od dwóch do trzech godzin (tyle czasu potrzebuje więzień, żeby się uspokoić). Środki farmakologiczne są stosowane tylko w razie przepisania. Każdorazowe ich stosowanie jest ujmowane w rejestrze.
Rozmowa z więźniami
Podczas postoju na jednym z korytarzy, delegacja rozmawiała z trzema kobietami, które chciały opowiedzieć o swojej sytuacji. Z logistycznego punktu widzenia, nie było zbyt wiele do opowiedzenia, okazało się jednak, że ich problemy były związane z pozbawieniem wolności i poniżającymi warunkami (jak na przykład skucie kajdankami podczas przejazdów do sądu).
LDH przypomina w tej kwestii historię młodej Somalijki, którą skutą kajdankami przewożono w wanie i o której policja zapomniała. Kobieta siedziała w upale w nagrzanym samochodzie przez dwie godziny, bez wody i bez szans na wezwanie pomocy. Wreszcie ktoś sobie o niej przypomniał i zabrał z powrotem do ośrodka.
Inni przetrzymywani wspominali, że jedzenie jest bardzo monotonne i dlatego niektórzy odmawiają jego jedzenia przez kilka dni.
Pod koniec wizyty do delegacji podeszli jeszcze inni więźniowie. Starszy mężczyzna pokazał swoją sztuczną nogę i powiedział, że nie rozumie, dlaczego jest tutaj. Inny z kolei powiedział, że został aresztowany w przeciągu 20 minut od otrzymania decyzji negatywnej w sprawie swojego wniosku o azyl. Jeszcze inny wyznał, że chce zmienić swojego prawnika.
LDH poruszyła także kwestię interwencji policji wewnątrz ośrodka. W odpowiedzi usłyszano, że do takich nigdy nie dochodzi. Gdy dyrektor wyprowadził delegację poza ośrodek, tyły budynku opuszczało właśnie 15 funkcjonariuszy policji.
Przy wyjściu czekało kilku przedstawicieli mediów, nie było wśród nich jednak dziennikarzy z mainstreamowej prasy ani z publicznych stacji nadawczych. Nie doszło także do zaplanowanego oświadczenia LDH (z powodu ograniczeń czasowych, jak powiedziano).
LDH oczekuje dalszych działań ze strony parlamentarzystów, uczestniczących w wizycie.